
Hollywoodcy producenci odeszli od standardów, które obowiązywały tam jeszcze w latach 70tych. Trudno powiedzieć, ale całkiem możliwe, że gdyby mało znany czy chcący się wybić reżyser chodził po studiach prosząc o pieniądze na „ChinaTown” czy „Żądło”, nie dostałby ich. Takie czasy.
Kryzys sztuki w Hollywood.
Dziś studiami żądzą nie artyści, a księgowi i to oni rozdysponowują pieniądze, często schlebiając gustom bankierów czy handlarzy bronią, którzy liczą na szybki zwrot z inwestycji. Tak właśnie środki finansowe, które mogłyby zasilić filmy wartościowe, mające pewną wartość dydaktyczną , a nie tylko rozrywkową, przekładane są na produkcję totalnej komercji, często ociekającej krwią lub erotyką .
Meryl Streep – laureatka 3 Oskarów, zniechęcona do Hollywood stwierdziła, że większość dzisiejszych amerykańskich produkcji, to nie jest rozrywka dla inteligentnych i bystrych ludzi. Ile w tym racji! Wyznacznikiem tego co ma być produkowane jest schlebianie gustom najprymitywniejszych widzów, w USA nazywanych Clearasil Youth, od nazwy środka na pryszcze. W konsekwencji na ekranie amerykańskich kin coraz więcej piersi, krótkich spódniczek i pościgów.
Nie dziwota, że zamiast typowego intelektualnie bogatego kina w stylu filmów z Robertem Redfordem, częściej proponuje się nam filmy typu „Szybcy i wściekli”. Wspomniany tytuł jest właśnie takim idealnym przykładem koktajlu cech, które mają do kina ściągnąć żądnych wrażeń gimnazjalistów. Smutny obraz kinematografii amerykańskiej dopełnia eksodus prawdziwych gwiazd fabryki snów, coraz częściej wybierają one produkcje niezależne, często wręcz same produkują swoje filmy.
Goldie Hawn stwierdziła, że dziś aktorki hollywoodzkie segregowane są na 3 kategorie: ”babe, prokurator okręgowy albo Wożąc panią Daisy” . Brak elastyczności w dobieraniu kobiet do odpowiednich ról spowodował, że Los Angeles opuściły Kristin Scott Thomas i Meryl Streep. Pierwszą z wymienionych oglądamy dzięki temu,

Jak wcześniej pisałem, nie wiem ile jeszcze potrwa wymieranie tradycyjnego i dobrego kina, tego które pamiętamy z ról Redforda, Newmana, wczesnego De Niro, Eastwooda. Upadek naszej kultury i cywilizacji zachodu znalazł według mnie nowy miernik w postaci składu gatunkowego i jakościowego nowoprodukowanych filmów. Obyśmy za 15, 20 lat nie przekonali się, że wartościowe filmy są robione już tylko w Tadżykistanie, Angoli, Paragwaju, a kasa na bilety do multipleksu z kinem amerykańskim jest wyrzuconą w błoto. Zostawiam was z przemyśleniami na ten temat i liczę, że częściej niż dotychczas będziecie oglądać filmy stare; one naprawdę odbiegały od tego co dziś proponują kolorowe spoty reklamowe.
Fotografie: media4.onsugar, curio.pl, blueraysteelbooks.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz